Lotniska, samoloty, pociągi, przedszkola, szkoły, a także szpitale - wszystkie te miejsca stały się w ostatnich dniach celem fałszywych alarmów bomowych. W Kutnie ewakuowano z pociągu pasażerów, ruch wielu innych składów wstrzymano na czas sprawdzania doniesienie o "niezidentyfikowanym niebezpieczeństwie", w Bełchatowie przez kilka godzin sparaliżowana była praca szpitala, w Radomsku dzieci zostały ewakuowane z niektórych szkół - tak właśnie wygląda rzeczywistość ostatnich dni.
Każdorazowo informacja o ładunku wybuchowym prowadzi do uruchomienia określonych procedur. Niezależnie od tego, jak wysoce nieprawdopodobne wydaje się być zagrożenie, służby muszą dopełnić wszelkich procedur. Na miejsce, w którym wskazano zagrożenie pojawiają się policjanci, policyjni pirotechnicy, nierzadko szkolone psy czy straż pożarna - to zaangażowanie znacznych sił i środków, by sprawdzić budynek instytucji. W ostatnim tygodniu takich akcji w Łódzkiem było kilkanaście i niestety na tym może się nie skończyć. Zwyczajowo bowiem od kilku lat zakłócany jest w szkołach czas matur, a te przed nami.
Do sprawy alarmów bombowych odniósł się w ostatnich dniach między innymi Stanisław Żaryn. Rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych uważa, że fałszywe alarmy bombowe to próba destabilizacji Polski.
- W ostatnich dniach odnotowano wzmożenie fałszywych alarmów bombowych w Polsce. Skala tych zdarzeń wskazuje, że mamy do czynienia z próbą destabilizacji Polski oraz próbami zastraszania społeczeństwa - napisał na Twitterze Stanisław Żaryn.
Jego zdaniem analiza treści zgłoszeń i sposób działania sprawców sugerują, że: "możemy mieć do czynienia z akcją korespondującą z działaniami wojennymi Rosji przeciwko Ukrainie".
W ostatnich dniach odnotowano wzmożenie fałszywych alarmów bombowych w Polsce.
— Stanisław Żaryn (@StZaryn) April 22, 2022
Skala tych zdarzeń wskazuje, że mamy do czynienia z próbą destabilizacji Polski oraz próbami zastraszania społeczeństwa.
1/2