Ukradł z tarasu alkohol, za złodziejem w pościg ruszył właściciel domu. 37-letni napastnik siedzi już w areszcie

policja-kajdanki2

37-latek, który ukradł z przydomowego tarasu kilka butelek alkoholu trafił na trzy miesiące do aresztu. Mężczyzna, który jest podejrzany o szereg przestępstw przeciwko mieniu i kradzież rozbójniczą wcześniej był objęty policyjnym dozorem i pomimo ciążącym na nim sankcji ponownie wrócił na drogę przestępstwa. Nie tylko ukradł alkohol ale, by go zatrzymać użył siły fizycznej wobec właściciela posesji. 

11 sierpnia piotrkowscy wywiadowcy około godziny 11.30, po usłyszeniu komunikatu podanego drogą radiową przez oficera dyżurnego niezwłocznie pojechali w rejon ulicy Granicznej. Z informacji zgłaszającego wynikało, że goni on sprawcę włamania do swojego domu. 

- Mężczyzną przekazanym w ręce policjantów okazał się znany funkcjonariuszom ze swojej przestępczej działalności 37-latek. Zaledwie dwa dni po usłyszeniu prokuratorskich zarzutów za szereg kradzieży i kradzieży z włamaniem dopuścił się kolejnego zabronionego czynu. Policjanci ustalili, że tego dnia wszedł na teren posesji jednego z domów na terenie miasta i ze stojącej na nim lodówki ukradł kilka butelek z alkoholem. Właściciel posesji usłyszał alarm, a kiedy wybiegł na taras zobaczył uciekającego mężczyznę. Widząc wystające z plecaka uciekiniera butelki z alkoholem niewiele myśląc wsiadł na rower i dogonił mężczyznę - wyjaśnia Dagmara Mościńska z KMP Piotrków Trybunalski. 

Kiedy właściciel chciał odebrać swoje mienie, złodziej popchnął go przewracając na ziemię i uciekł w pobliskie zarośla. Pokrzywdzony postanowił zaalarmować służby mundurowe, a świadkowie, którzy widzieli zdarzenie pomogli wskazać sprawcę tego przestępstwa. 

- 37-latek nie nacieszył się wolnością. Za kradzież rozbójniczą i wcześniejsze przestępstwa usłyszał już zarzuty, a sąd na wniosek prokuratora zastosował wobec niego trzymiesięczny areszt. Ponieważ sprawca działał w warunkach wielokrotnego powrotu do przestępstwa może trafić do więzienia nawet na 15 lat - wyjaśnia Mościńska.